poniedziałek, 30 grudnia 2013

Śniadaniowe batoniki zbożowe

Święta minęły, powoli trzeba wracać do rzeczywistości. Ja do powrotu do szkoły mam jeszcze tydzień, jednak cały czas wisi nade mną poczucie, że muszę przygotować się do następnego tygodnia, zacząć się uczyć. Wydawało mi się, że w 17 dni wolnego to tak sporo czasu, że zrealizuję tyle planów, a tu się okazuje, że wcale tak nie jest. Wiadomo, mogę trochę zwolnić, rozmyślać, gotować, ale nie dam rady zrobić wszystkiego, co chciałam. Chciałabym umieć bardziej wykorzystywać czas, bo tyle chcę zrobić, osiągnąć. Wiem jednak dobrze, że życie w ciągłym pośpiechu nie wróży nic dobrego. Wszyscy mi mówią, że dużo robię, a ja wciąż mam wrażenie, że za mało... i cały czas zdaję obie sprawę, że dobrze byłoby jeszcze poświęcić czas na to, na tamto, a sił zaczyna brakować i zamiast robić coś pożytecznego snuję się po domu z n-tą herbatą w ręku i stwierdzam, że mi się nie chce. Czemu doba nie ma 48 godzin?? No cóż, trzeba iść dalej i się nie poddawać, może nowy rok przyniesie więcej energii, choć i tak jest o wiele lepiej niż w zeszłym roku szkolnym, który poniekąd uważam za zmarnowany.

Wracając do Świąt. Moja rodzina bardzo wspiera moje zamiłowanie do gotowania i prawie wszystkie prezenty, które uważam za wyjątkowo trafione były z tą pasją związane.  Dostałam trzy książki: The Kinfolk Table, Tender oraz Ryby z naszych rzek i jezior, krążki do formowania potraw na talerzu, np, tatara czy ryżu firmy Gobel, dużą butelkę ekstraktu z wanilii i melasę oraz książkę Czas naświetlania bez tajemnic, którą wraz z pozostałymi książkami o fotografii, które posiadam, muszę w końcu przeczytać. W pierwszy dzień Świąt podjęłam się wyzwania upieczenia 5-kilogramowej gęsi. Po późnym powrocie z pasterki, wstałam o 6 rano, żeby wstawić ją do piekarnika. Wybrałam bowiem metodę pieczenia długo i w niskiej temperaturze. Była gotowa niedługo przed godziną 15. Mięso wyszło delikatne, bardzo smaczne. Do gęsi był ryż z bakaliami i zrobiona przez mojego Brata sałatka z rukoli. Ufff, udało się :) Tym, którzy trzymali kciuki, serdecznie dziękuję.

Dla wielu Święta to czas jedzenia ponad miarę, a potem leżenia na kanapie brzuchem do góry nie mogąc się ruszyć. Ja przyznam, że jako tak nie jestem wielką fanką potraw wigilijnych. To znaczy lubię je, ale jako tak nie opycham się do granic możliwości. Wigilia to zawsze barszcz z uszkami, mały kawałek karpia, ze 3 pierogi i trochę łazanek z makiem. Sałatek, pasztetu itd. próbuję przez następne dni na śniadanie czy kolację. Nie chcę ingerować w tradycję, więc na wigilijnym stole nie stawiam żadnych innowacyjnych potraw. W tym roku zajęłam się pieczeniem orzechowca i piernika z konfiturą ze śliwek oraz tym obiadem świątecznym.

Dla tych, którzy szykują się jednak na poświąteczny detoks polecam zbożowe batoniki Nigelli. Pyszne, zdrowe, nie za słodkie. Wcinałam na drugie śniadanie lub luźną przekąskę. Nigella nie określiła tylko, czy mleko skondensowane ma być słodzone czy też nie. Ze słodzonym może batoniki byłyby bardzie chrupiące, jednak postawiłam na zdrowie i moją ostatnią niechęć do przesłodzonych rzeczy i użyłam niesłodzonego. Może trochę tracą na fakturze, ale tyle lepiej dla zdrowia i podniebienia.

SKŁADNIKI (na ok. 16 batoników)
1 puszka mleka skondensowanego (patrz na uwagę powyżej)
250g płatków owsianych górskich (lub innych "niebłyskawicznych")
75g wiórków kokosowych
100g suszonej żurawiny
125g mieszanki ziaren sezamu, pestek dyni i słonecznika
125g niesolonych orzeszków ziemnych, pokrojonych na mniejsze kawałki
3 łyżki syropu klonowego, miodu lub syropu z agawy


  1. Rozgrzej piekarnik do 130stC i wyłóż blachę (23x33) papierem do pieczenia.
  2. W garnuszku podgrzej mleko skondensowane i syrop klonowy.
  3. Wymieszaj wszystkie suche składniki, a następnie zalej je mlekiem, starannie mieszając drewnianą łopatką.
  4. Rozłóż masę równomiernie w blasze i lekko uklep.
  5. Piecz przez 1 godzinę, a następnie ostrożnie wyjmij wszystko wraz z papierem z blachy i przełóż na kratkę, aby się studziło także od spodu. Po 15 minutach delikatnie pokrój na kwadraty. Odstaw do całkowitego ostygnięcia.Batoniki przechowuj w szczelnie zamkniętej puszce. Ponieważ po czasie zbiera się w nich wilgoć, wytrzymają tylko 3-4 dni.
Przepis pochodzi z książki "Nigella Ekspresowo" Nigelli Lawson

niedziela, 29 grudnia 2013

Wegańskie chili z gorzką czekoladą

Tak, dobrze przeczytaliście: gorzka czekolada. Choć nie dominuje w smaku, nadaje potrawie ciemniejszego koloru i wspaniałej konsystencji. Ten dodatek zaczerpnięty został chyba z meksykańskiego wytrawnego sosu mole poblano, który w dużej mierze opiera się właśnie na gorzkiej czekoladzie. 

Ostatnio bardziej interesuję się potrawami wegetariańskimi, a mięso postanowiłam spożywać rzadziej, ale dobrej jakości. Dzięki książce The Kinfolk Table, którą znalazłam pod choinką, odkryłam wspaniały blog kulinarny My New Roots, którego autorka zachęca do poczynienia każdego dnia jednej zmiany, która sprawi, że będziemy żyć zdrowiej. Przez ostatnich kilka dni trochę zgłębiałam tę ideę, choć już od dawna dbam o to, co jem. Wiadomo, najlepiej wszystko z umiarem, czasem warto pozwolić sobie na jakieś pyszne ciacho, byle codziennością były zdrowe potrawy. Postanowiłam na przykład, ograniczyć spożycie surowego krowiego mleka. Jutro planuję odwiedzić pobliski sklep ze zdrową żywnością i zapytać o możliwość regularnych dostaw mleka koziego do porannej kawy. W mojej ulubionej kawiarni Fabryka jak na złość akurat dzisiaj mleka koziego nie mieli, więc musiałam zadowolić się espresso bez mleka. Bardzo doceniam jednak, że kawiarnia ta od niedawna ma w menu mleczną alternatywę.

O Świętach napiszę następnym razem, bo już późno się robi. W każdym razie polecam to danie, jest naprawdę dobre.

SKŁADNIKI:
po 1 szklance 3 ulubionych rodzajów fasoli (np. czerwona, łaciata i biała lub jak wolisz)
3 różnokolorowe papryki

2 łodygi selera naciowego
1 duża marchew
1 mały korzeń pietruszki
1 cebula 3 puszki pomidorów
8 łyżek koncentratu pomidorowego
40g gorzkiej czekolady (ok. 70% kakao)
2 łyżeczki kminu rzymskiego (kuminu)
1 łyżeczka słodkiej papryki w proszku
1/2 łyżeczki wędzonej papryki w proszku
1/2 łyżeczki cynamonu
1/2 łyżeczki chili
spora szczypta świeżo startej gałki muszkatołowej
sól i świeżo zmielony czarny pieprz
1 i 1/2 szklanki wody
olej do smażenia

Do podania:
limonka
świeża kolendra, ewentualnie natka pietruszki



  1. Wieczór wcześniej zalej fasolę zimną wodą i zostaw na noc do namoczenia. Następnego dnia dokładnie ją opłucz, zalej świeżą niesoloną wodą i gotuj do miękkości (zajmie to trochę ponad godzinę).
  2. Kiedy fasola będzie już prawie miękka, cebulę pokrój w kostkę i wrzuć ją na rozgrzany olej w dużym garnku. Podsmaż na małym ogniu, po czym dodawaj papryki, marchew, seler i pietruszkę pokrojone w kostkę. Warzywa dokładnie wymieszaj i duś na małym ogniu kilka minut.
  3. Po tym czasie dodaj ugotowaną fasolę, pomidory z puszki i wodę. Dopraw solą. Wszystko wymieszaj i gotuj na małym ogniu kilka minut, po czym dodaj połamaną na kawałki czekoladę oraz przecier pomidorowy. Wszystko wymieszaj, zagotuj i gotuj co najmniej 30 minut na małym ogniu. Jeśli potrawa będzie zbyt gęsta, możesz dolać trochę wody.
  4. Na sam koniec dopraw solą i pieprzem do smaku. 
  5. Podawaj jako z limonką i listkami kolendry. Możesz ugotować do tego ryż lub kaszę, choć ja wcinałam bez dodatków. Smacznego!!!
Przepis pochodzi ze strony www.jadlonomia.com

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Domowa nutella

Nie podejrzewałam, że kiedyś to zrobię, ale chciałam podarować przyjaciołom na Święta coś szczególnego. Zostawiłam sobie niewielki słoiczek, który cieszy nie tylko najmłodszego członka rodziny, ale także starszych. I tak długo pilnowałam, by nie jeść tego dobrodziejstwa, abym potem nie miała zdjęcia pustego słoika.

A tak na marginesie: zdjęcia do tego, jak i do poprzedniego wpisu są autorstwa mojego Brata.

SKŁADNIKI (na 1 średni słoik, ok 280ml)
80g orzechów laskowych (ok. 2/3 szklanki)
3/4 szklanki słodzonego mleka skondensowanego
90g gorzkiej czekolady (ok.74% kakao)
opcjonalnie: 1 łyżka syropu klonowego


  1. Orzechy laskowe upraż na suchej patelni lub w piekarniku (180stC), a następnie zdejmij z nich skórkę. Prażenie umożliwi zdjęcie skórki, która mogłaby nadać kremowi goryczy.
  2. Zmiksuj orzechy dokładnie. Z początku powstanie proszek, ale w wyniku dłuższego miksowania z orzechów uwalnia się tłuszcz i powstaje gęsty krem.
  3. Do rondelka z grubym dnem wlej mleko skondensowane, syrop i wrzuć połamaną czekoladę. Podgrzewaj na małym ogniu, aż czekolada całkowicie się rozpuści, Dokładnie wymieszaj.
  4. Do jeszcze ciepłej mieszanki dodaj krem z orzechów i dokładnie wymieszaj. 
  5. Gotową czekoladę przelej do słoików i pozostaw je otwarte, aż do ostygnięcia czekolady. Następnie pałaszuj z pieczywem, najlepiej po kryjomu :)
Przepis pochodzi ze strony www.mojewypieki.com

niedziela, 22 grudnia 2013

Świąteczny tort makowo-pomarańczowy

Jutro świąteczne przygotowania w moim domu rozpoczną się na dobre. Dziś taki przedsmak Świąt, w postaci tortu urodzinowego dla mojego Taty. Tort jest wyśmienity, makowy, z delikatnym posmakiem konfitury pomarańczowej i pomarańczowego likieru, przełożony delikatnym kremem. Jeśli chcecie zabłysnąć na świątecznym spotkaniu, biegnijcie jutro do sklepu po składniki!!!

SKŁADNIKI (na tortownicę o średnicy ok. 24cm)
Na makowe blaty:
300g maku
200g drobnego cukru do wypieków
8 dużych jajek, osobno białka i żółtka
3 łyżki kaszy manny
2 łyżki bułki tartej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki ekstraktu z  migdałów (lub mniej, do smaku)

Na krem:
300ml śmietanki kremówki (30%), schłodzonej
500g serka mascarpone, schłodzonego
5 łyżek cukru pudru (lub mniej, do smaku)
nasionka z 1 laski wanilii lub 1 łyżeczka pasty waniliowej

Ponadto:
150ml likieru pomaranczowego, np.Cointreau, wymieszanego z 2 łyżkami wody
150ml konfitury pomarańczowej


  1. Mak zalej wodą, zagotuj i gotuj przez 20 minut. Możesz także zalać go wrzącą wodą dzień wcześniej i odstawić na noc i potem już nie gotować.Odciśnij i dwukrotnie przepuść przez maszynkę.
  2. Żółtka razem z cukrem utrzyj na jasną, puszystą masę. Dodaj mak, kaszę, bułkę tartą, proszek do pieczenia i ekstrakt migdałowy. Zmiksuj do połączenia składników.
  3. W osobnym naczyniu ubij białka ze szczyptą soli na sztywną pianę. Delikatnie, ale dokładnie wymieszaj szpatułką z masą makową.
  4. Dno tortownicy wyłóż papierem do pieczenia, a boki wysmaruj masłem. Przelej masę i piecz 40-45 minut w temperaturze 175stC do tzw. suchego patyczka. Po upieczeniu studź ciasto nie wyjmując go z piekarnika, a jedynie uchylając drzwiczki, aby nie opadło.
  5. Ostudzone ciasto wyjmij z formy i przekrój na 3 blaty. (do przekrawania polecam taki oto przyrząd (klik), bardzo ułatwia życie)
  6. Śmietankę ubij na sztywno, pod koniec ubijania dodając cukier puder. W osobnym naczyniu dokładnie zmiksuj mascarpone i pastę waniliową, a następnie delikatnie dodaj do kremówki i dokładnie wymieszaj.
  7. Na paterze połóż pierwszy makowy blat. Nasącz go 1/3 mieszanki z likierem, a następnie posmaruj połową konfitury. Wyłóż na nią część kremu, ale nie pokrywaj nim blatu po same brzegi, bo krem i tak lekko wypłynie na wierzch. Przykryj drugim makowym blatem i powtórz poprzednie czynności, zostawiając trochę kremu, a następnie przykryj go trzecim blatem. Ostatni blat nasącz mieszanką z likierem.
  8. Wierzch i brzegi tortu wysmaruj pozostałym kremem i dowolnie udekoruj (u mnie starta gorzka czekolada). Przed podaniem schłodź kilka godzin w lodówce. Smacznego!
Przepis pochodzi z niezawodnych Moich Wypieków

Smacznego :)

piątek, 20 grudnia 2013

Wegański pasztet z soczewicy z suszoną śliwką

Nie jestem wegetarianką, a tym bardziej weganką, ale nie wyznaję też zasady, że posiłek bez mięsa jest bezwartościowy. Ostatnio jem go zdecydowanie mniej. Wegetarianizm sprzyja często większej inwencji twórczej w kuchni, bo zrobienie chociażby tych tradycyjnych polskich kotletów z ziemniakami nie wymaga od nas tyle, ile przyrządzenie pełnowartościowej potrawy warzywnej.

Ten pasztet smakuje wyśmienicie, zyskał uznanie domowników, przyzwyczajonych do perfekcyjnej mięsnej wersji mojej Babci. Próbując niegdyś wegańskich pasztetów na targu żywności, nie przekonały mnie w ogóle, jednak dzięki niezawodnej Jadłonomii zrobiłam ten z poniższego przepisu i  zgodnie ze słowami autorki bloga, zrobię go jeszcze nie jeden raz.

SKŁADNIKI (na 1 małą keksówkę)
2 szkl ugotowanej soczewicy, brązowej lub zielonej (ok. 200g suchej soczewicy)
1 szklanka ugotowanej kaszy jaglanej (100g suchej)
100ml oleju (dałam rzepakowy)
2 cebule
200g suszonych śliwek
2-3 łyżki sosu sojowego
2 liście laurowe
2 ziarna ziela angielskiego
2 goździki
1/2 łyżeczki suszonego cząbru
1/4 łyżeczki suszonego lubczyku
1/2 łyżeczki suszonego tymianku
szczypta gałki muszkatołowej
sól i czarny pieprz
trochę oleju do smażenia

  1. Cebulę pokrój w kostkę, na patelni rozgrzej trochę oleju i zeszklij cebulę razem z liśćmi laurowymi, zielem angielskim i goździkami. Po usmażeniu cebuli wyjmij przyprawy i wyrzuć.
  2. Dodaj cebulę do ugotowanej i odsączonej kaszy jaglanej i soczewicy. Dodaj olej, sos sojowy, sól pieprz i pozostałe przyprawy.
  3. Zmiksuj blenderem na gładką masę, spróbuj i dopraw jeszcze do smaku, jeśli jest taka potrzeba. Dodaj suszone śliwki i wymieszaj.
  4. Masę przełóż do keksówki wyłożonej papierem do pieczeniaPiecz w 180stC przez 40-45 minut
  5. Po upieczeniu wystudź w formie przez noc. Następnego dnia krój na plasterki i podawaj. Mnie najbardziej smakuje na dobrym chlebie, z dodatkiem konfitury z żurawiny. Pycha!!!

niedziela, 15 grudnia 2013

Krem z pietruszki z porem i gruszką

O tym, że uwielbiam zjeść gorącą zupę pisałam już nie raz. Ta jest jeszcze jesienna, delikatna, wspaniała. Ja najbardziej lubię taką w ciemny, zimny wieczór, kiedy za oknem pada, a ja w cieplutkich skarpetkach zajadam się zupą i rozmyślam o życiu. Polecam.

SKŁADNIKI:
600g korzenia pietruszki, obranej i pokrojonej w kostkę
2-3 białe cebule, pokrojone w piórka
kawałek pora (biała część), pokrojonego w plasterki
olej rzepakowy lub oliwa
1 łyżka masła
1 gruszka, obrana i pokrojona na kawałki
wywar drobiowy lub warzywny
sól morska i świeżo zmielony czarny pieprz
garść orzeszków piniowych, zrumienionych na suchej patelni


  1. W głębokiej patelni rozgrzej olej i wrzuć cebulę i por. Dopraw solą i pieprzem i duś pod przykryciem, aż warzywa będą miękkie i skarmelizowane.
  2. Dodaj pietruszkę i duś do miękkości, co jakiś czas mieszając. Pod koniec dodaj gruszkę i dopraw jeszcze solą i pieprzem.
  3. Warzywa zalej bulionem i zmiksuj. Gdyby zupa była za gęsta, dodaj jeszcze bulionu.
  4. Podawaj posypane orzeszkami piniowymi. Smacznego!

piątek, 13 grudnia 2013

Tarta cytrynowa

Zima to czas, w którym warto dostrzec walory cytrusów. Podczas gdy większość innych owoców spożywamy ze słoików, cytrusy są teraz najlepsze. Mi bardzo kojarzą się ze Świętami. Pamiętam, jak w podstawówce wbijałam w pomarańcze goździki, tworząc przeróżne wzorki. Potem stawiałam na oknie, a w całym pomieszczeniu unosiła się wspaniała woń.

Początkowo podchodziłam sceptycznie do tarty cytrynowej bez kruchego spodu. Jednak postanowiłam spróbować i rzeczywiście, w tym przypadku wszelkie spody uważam za niepotrzebne, bo tarta jest bardziej zbita, choć rozpływa się w ustach. Następnego dnia smakowała mi lepiej niż zaraz po upieczeniu. Gorąco polecam.

SKŁADNIKI: (na tortownicę o średnicy 20cm):
3 jajka
75g mąki
150g cukru pudru (w przepisie było więcej, ale mnie tyle wystarcza)
125g masła, stopionego i ostudzonego
starta skórka i sok z 2 cytryn
300ml śmietanki kremowej (30%)


  1. Rozgrzej piekarnik do 180stC. Tortownicę natłuść lub wyłóż papierem do pieczenia (Najlepiej dno wyłożyć papierem, a boki natłuścić, wtedy tarta będzie równa).
  2. Ubij jajka, a potem stopniowo dodawaj do nich mąkę i wciąż ubijaj. Dodaj cukier puder, masło, skórkę i sok z cytryny, śmietanę i szczyptę soli morskiej. Całość starannie utrzyj na gładką masę.
  3. Przełóż masę do tortownicy i piecz przez ok.40-45 minut, aż tarta z wierzchu delikatnie zbrązowieje.
  4. Upieczoną tartę pozostaw w tortownicy do całkowitego ostygnięcia, a potem wyjmij z blachy. Polecam pozostawienie tarty w temperaturze pokojowej na kilka godzin, według mnie wtedy jest lepsza. Podawaj posypaną cukrem pudrem, opcjonalnie z lodami waniliowymi. Smacznego!
Przepis pochodzi z książki Billa Grangera "Najlepsze dania Billa"



środa, 11 grudnia 2013

Sałatka ze śledziem, fenkułem, jabłkiem i selerem naciowym

Dopiero co mówiłam, że jeszcze nie czas na świąteczne piosenki, pierniki, ozdoby, a teraz myślę o bożonarodzeniowym menu i o tym, jakimi przepisami podzielę się z Wami przed Świętami. U nas odbyło się już pierwsze pieczenie pierników, z tego przepisu, na okrągło słucham okołoświątecznych piosenek, a w całym domu unosi się zapach przygotowywanej przeze mnie od wczoraj konfitury z pomarańczy.

Na wigilijnym stole w mojej rodzinie zawsze znajduje się sałatka ze śledziami, jajkami, ziemniakami, marchewką i pietruszką. Może jednak macie ochotę na inną, lżejszą wersję? Poniższa propozycja moim zdaniem jest wspaniałą alternatywą dla klasyku, choć jego na wigilijnym stole z pewnością nie zabraknie.

SKŁADNIKI (na 3 porcje):
220g (3 sztuki) filetów ze śledzi w oleju a'la Matjas
2 łodygi selera naciowego
1 mała bulwa fenkułu (kopru włoskiego)
1 jabłko
2 łyżki soku z cytryny
4 łyżki pestek dyni, uprażonych
4 łyżki posiekanego szczypiorku
1/2 łyżeczki nasion kopru włoskiego
sól morska i świeżo zmielony czarny pieprz
3 łyżki oliwy extra vergine
1 łyżeczka octu jabłkowego
1 łyżeczka miodu

opcjonalnie: garstka namoczonych rodzynek, 2 łyżki dobrej jakości majonezu


  1. Wszystko, co teraz będziesz kroił, przekładaj do jednej miski. Odkrój końcówki selera naciowego (jeśli ma listki, możesz użyć ich do sałatki) i pokrój go na małe kawałeczki. Odkrój końcówki fenkułu i wykrój głąb. Posiekaj na cieniutkie plasterki. Obierz jabłko i zetrzyj na tarce o grubych oczkach. Skrop jabłko sokiem z cytryny. Filety ze śledzia wyjmij z zalewy i osusz na papierowym ręczniczku. Pokrój w poprzek na 1cm kawałki.
  2. Dodaj pestki dyni, szczypiorek i nasiona kopru włoskiego. Dopraw solą i pieprzem do smaku, ale uważaj z ilością soli, bo śledzie są słone.
  3. Oliwę wymieszaj z octem i miodem i dodaj do sałatki. Jeśli chcesz, warto dodać namoczone wcześniej rodzynki i majonez. Całość dokładnie wymieszaj. Smacznego!
Przepis pochodzi ze strony www.kwestiasmaku.com

czwartek, 5 grudnia 2013

Gulasz wieprzowy z suszonymi śliwkami

Zrobiłam już w swoim życiu trochę przepisów Jamie'go, z różnych jego książek. Zdarzało się, że zawodziły, inne były całkiem fajne. Ten gulasz z pewnością należy do tych drugich. Już na początku duszenia wydzielały się z niego wspaniałe aromaty, jednak po wrzuceniu suszonych śliwek potrawa nabiera tak wspaniałego smaku, że ciężko oderwać się od garnka, szczególnie, że jestem miłośniczką duszonych, jednogarnkowych potraw z dużą ilością warzyw i sosu, w którym kryje się tysiąc aromatów.

Gulasz wielu Polakom kojarzy się zapewne z mięsem w sosie bez ani grama warzyw. Niech to nie zrazi Was do tej wspaniałej potrawy. U mnie w domu też taki kiedyś był. Jak dziś pamiętam scenę z mojego dzieciństwa, kiedy z Bratem na długo po czasie obiadu siedzieliśmy jeszcze przy stole, nie mogąc przełknąć: ja kaszy gryczanej, on gulaszu. Na ratunek przyszedł nam na szczęście nasz starszy Brat i pomógł zjeść zimny już obiad. Dziś nie jestem już takim wrogiem kaszy gryczanej. Do tego gulaszu podałam delikatniejszą wersję, bo niepaloną. Można podawać z ulubionym rodzajwm kaszy, ziemniakami czy ryżem, wedle uznania.

SKŁADNIKI (na 6 porcji):
oliwa
1,2kg surowej szynki wieprzowej bez kości, pokrojonej na kawałki
125ml czerwonego wytrawnego wina (Jamie pisze, że greckie)
1 łyżka czerwonego octu winnego
1 duży por, umyty, przycięty i pokrojony w grube plasterki
2 czerwone papryki, bez nasion, grubo pokrojone
2 marchewki, obrane i pokrojone w plasterki
1 łyżeczka suszonego oregano
sól morska i świeżo zmielony czarny pieprz
1 łyżka przecieru pomidorowego
200g suszonych miękkich śliwek, wydrylowanych i grubo pokrojonych
sok z 1 cytryny (lub mniej)
mały pęczek świeżej natki pietruszki


  1. W dużym garnku rozgrzej trochę oliwy na dużym ogniu. Dodaj wieprzowinę i obsmażaj ją, mieszając od czasu do czasu, przez ok. 10 minut, aż każdy kawałek będzie ze wszystkich stron złotawy. Jeśli garnek nie jest wystarczająco duży, należy obsmażać mięso partiami. 
  2. Dolej wino i ocet i duś całość przez 5 minut, aż objętość płynu zredukuje się o połowę. Wtedy przełóż wszystko do miski, a garnek znów postaw na ogniu.
  3. Wlej kolejną porcję oliwy i powoli smaż na niej marchew, paprykę i por z dodatkiem oregano przez 10-15 minut., od czasu do czasu mieszając. Warzywa powinny trochę zmięknąć.
  4. Przełóż mięso z powrotem do garnka z warzywami. Dodaj sporą szczyptę soli i pieprzu oraz przecier pomidorowy. Wlej do garnka tyle wody, aby pokryła wszystkie składniki. Wymieszaj.
  5. Doprowadź całość do wrzenia, a następnie zmniejsz ogień do małego, przykryj garnek i duś potrawę ok. 2 godzin, aż mięso zacznie się rozpadać. Dodaj śliwki i gotuj całość bez pokrywki przez ok. 45 minut. Mięso do tego czasu powinno całkowicie zmięknąć, a sos zgęstnieć i wypełnić się aromatami.
  6. W razie potrzeby dopraw do smaku solą i pieprzem. Dodaj sok z cytryny i drobno posiekaną natkę. Podawaj, skrapiając dobrą oliwą extra vergine. Smacznego!
Przepis pochodzi z książki "Kulinarne wyprawy Jamiego" autorstwa Jamiego Olivera

wtorek, 3 grudnia 2013

Krem z dyni i mango

Miseczka gorącej zupy wyjadanej łyżeczką zawsze sprawia mi tyle radości. Proste wykonanie, duże pole dla kreatywności, rozgrzewające działanie i wspaniały smak. Teraz, gdy na dworze coraz chłodniej, a mróz już od rana atakuje odsłonięte poliki, będę gotować coraz więcej zup. Wczoraj ugotowałam tradycyjną buraczkową, by za tydzień zrobić wariację na jej temat. Zupa z poniższego przepisu powstała spontanicznie, żeby nie powiedzieć, że przez przypadek. Dwa tygodnie temu robiłam sobie dyniowy weekend. Z tego, co ugotowałam, pozostało mi trochę puree z dyni hokkaido i kilka kawałków upieczonej piżmowej. W lodówce z kolei zalegało mango, którego przeznaczeniem miało być lassi. Wrzuciłam więc pomarańczowe dobrodziejstwa do pozostałego po pietruszkowym kremie bulionu i zmiksowałam. Chwilę później zajadałam się przepyszną kremową zupą. Ma niepowtarzalny, słodkawy smak. Gorąco polecam!

SKŁADNIKI (2-4 porcje zupy)
0,5 kg pieczonej dyni (polecam piżmową lub hokkaido) *
1 dojrzałe mango
wywar drobiowy lub warzywny
sól, pieprz

opcjonalnie: kawałek masła, kilka listków szałwii (polecam ananasową)

*dynię należy wydrążyć, pokroić na mniejsze kawałki, obrać ze skóry (jeśli używamy hokkaido, skórę należy pozostawić) i wyłożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy ok. 30-40 minut w temp. 200stC lub do czasu, aż będzie miękka, ale niezrumieniona.


  1. Zmiksuj ze sobą upieczony miąższ z dyni, mango i bulion (ilość w zależności od tego, jak gęstą zupę chcemy uzyskać).
  2. W rondelku rozgrzej masło i chwilę podsmaż w nim listki szałwii, aż staną się chrupkie. Dodaj do zupy.
  3. Można podawać zarówno na ciepło, jak i na zimno (ja preferuję pierwszą wersję :))


poniedziałek, 2 grudnia 2013

Udka kurczaka pieczone z 40 ząbkami czosnku

Zastanawiała mnie taka ilość czosnku w potrawie. Pochodzi ona z Francji, więc byłam pewna, że nie bez powodu jest tak, a nie inaczej. Nie myliłam się. Czosnek nadaje daniu niesamowity aromat. Niech nie wydaje się wam, że tyle czosnku spowoduje, że potrawa będzie ostra. Nic bardziej mylnego. Czosnek pieczony/duszony traci swoją ostrość, za to znacznie zyskuje na aromacie, który przechodzi do całej potrawy. Po zjedzeniu mięsa pozostaje przepyszny sos, który można dodawać do ryżu, soczewicy czy maczać w nim chleb.

SKŁADNIKI: (na 4-8 porcji):
2 łyżki oliwy
8 udek z kurczaków, umytych i osuszonych, opruszonych solą morską i czarnym pieprzem
2-3 średnie białe cebule
mały pęczek świeżego tymianku
40 ząbków czosnku (ok.3-4 główki), nieobranych
2 łyżki wytrawnego białego wermutu lub wina
sól morska
sporo świeżo mielonego pieprzu


  1. Rozgrzej piekarnik do 180stC. W szerokiej żaroodpornej patelni rozgrzej oliwę (najlepiej w takiej, która pomieści kurczaki w jednej warstwie i ma pokrywkę). Na oliwie obmaż kawałki kurczaka na dużym ogniu, skórą do dołu. Przełóż kawałki kurczaka do miski.
  2. Pokrój cebule w cienkie piórka i podsmaż ją razem z listkami kilku gałązek tymianku na patelni, na której wcześniej smażyłeś mięso.
  3. Usuń nadmiar papierowych łupin z czosnku (ale go nie obieraj!!!). Na dnie patelni rozłóż 20 ząbków. Na nich połóż kawałki kurczaka skórą do góry, a na wierzchu pozostałe 20 ząbków.
  4. Wlej wermut/ wino do pozostałych w misce soków z kurczaka, wymieszaj i dolej na patelnię.
  5. Oprósz zawartość patelni solą i pieprzem i dodaj pozostałe gałązki tymianku. Przykryj całość pokrywką i wstaw do piekarnika na 1,5 godziny. Smacznego!
Co zrobić z resztkami?
Nigella proponuje zupę czosnkową:  rozcieńcz bulionem drobiowym pozostałe soki z kurczaka, podgrzej na dużym ogniu, a następnie dodaj podzielone mięso z kurczaka (o ile takowe zostało). Ja bym proponowała także zetrzeć do tego pozostałe ząbki czosnku.


Przepis pochodzi z książki Nigelli Lawson "KUCHNIA Przepisy z serca domu"

czwartek, 28 listopada 2013

Dyniowy sernik z glazurą pomarańczową na spodzie brownie

W tym roku stanowczo przekonałam się do dyni. Z początku podchodziłam do niej sceptycznie i dziwiłam się temu wszechobecnemu dyniowemu szaleństwu. Zrobiłam jednak raz, drugi i wystarczyło, by się zakochać. Zrobiłam dwa dyniowe kremy (z pietruszkowym pesto, o którym pisałam tutaj <klik> oraz z mango, na który przepis już wkrótce, upiekłam pierożki z pieczoną dynią i soczewicą, a także ten sernik, który dopełnił mojej rozkoszy). Tak na marginesie, polecam także zeszłoroczne dyniowe przepisy na krem z dyni z pieczonym jabłkiem <klik> i zapiekankę dyniową z sezamowym jogurtem i kaszą kukurydzianą <klik>. Najważniejsze jest, aby wybrać dobry gatunek dyni. Ja upodobałam sobie szczególnie piżmową. Upieczona z oliwą, solą i pieprzem jest niesamowicie aromatyczna, słodkawa. Hokkaido trochę mniej słodka, lecz dzięki swojej jadalnej skórce nadaje potrawom niesamowity kolor. Mam jeszcze dynię makaronową, której miąższ podobno po upieczeniu rozdziela się i łudząco przypomina makaron spaghetti. W tym tygodniu wypróbuję :)

Sezon niestety dobiega końca i pozostaną jedynie miłe wspomnienia szaleństwa w kolorze pomarańczy, no chyba że ktoś postanowi zamknąć dynię w słoiku i rozkoszować się nią w zimowe wieczory :)

SKŁADNIKI (na blachę o średnicy 24cm, choć ja robiłam w mniejszej, z połowy porcji)
Najlepiej o temperaturze pokojowej

Na masę serową:
1 i 1/2 szklanki miąższu z dyni (najlepiej hokkaido)*
1kg sera zmielonego trzykrotnie
5 jajek
2 żółtka
1 i 1/2 szkl słodzonego mleka skondensowanego
1/2 szklanki śmietanki kremowej, najlepiej gęstej
3 pełne łyżki mąki ziemniaczanej
1/3 łyżeczki mielonego cynamonu
1 cukier wanilinowy lub 2 łyżeczki ekstraktu z wanilli

*dynię należy wydrążyć, pokroić na mniejsze kawałki, obrać ze skóry (jeśli używamy hokkaido, skórę należy pozostawić) i wyłożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy ok. 30-40 minut w temp. 200stC lub do czasu, aż będzie miękka, ale niezrumieniona.

Na śmietanowy wierzch i glazurę pomarańczową:
1 kubek (200g) kwaśnej gęstej śmietany 18%
2 łyżki cukru
150g dżemu z pomarańczy (najlepiej ze skórkami)
3 łyżki wody

Na czekoladowy spód:
65g gorzkiej czekolady
65g miękkiego masła
50g drobnego cukru
1 jajko
40g mąki


  1. Przygotuj masę serową: w dużej misce zmiksuj wszystkie składniki na masę serową. Odstwa na bok i zajmij się spodem brownie.
  2. Dno tortownicy (24cm) wyłóż papierem do pieczenia (zapnij obręcz tortownicy tak, aby papier nie pokrył boków, tylko wystawał na zewnątrz). Boki tortownicy wysmaruj miękkim masłem. Nagrzej piekarnik do 175stC.
  3. Spód brownie: czekoladę połam na kostki i rozpuść w kąpieli wodnej. Lekko ostudź. Masło utrzyj z cukrem, aż stanie się puszyste. W innym naczyniu ubij na pianę jajko. Delikatnie połącz wszystkie składniki na brownie (na początku masło z ostudzoną czekoladą, potem z przesianą mąką, a na koniec z ubitym jajkiem.. Gładką masę przełóż do tortownicy i równo wyłóż nią dno. Wtaw do piekarnika i piecz ok 6 minut, aż na wierzchu pojawi się skorupka. Wyjmij z piekarnika.
  4. Na podpieczony pód wylej masę serową i wstaw z powrotem do piekarnika. Piecz przez 15 minut, po czym zmniejsz temperaturę do 120stC i piecz ok 1 i 1/2 godziny lub do czasu, aż po wbiciu patyczka nie pozostanie na nim surową masa.
  5. Śmietanka i glazura pomarańczowa: śmietanę wymieszaj z cukrem i równomiernie rozsmaruj ją na wierzchy sernika. Wstaw z powrotem do piekarnika i piecz ok. 15 minut, aż śmietanka się delikatnie zetnie. Od razu wyjmij sernik i wyłącz piekarnik. Ostudź ciasto na kratce. W rondelku zagotuj dżem z 3 łyżkami wody i jeszcze gorącą glazurę rozsmarować na wierzchu lekko ostudzonego sernika.
  6. Kiedy sernik całkowicie ostygnie, wstaw go do lodówki bez obręczy tortownicy i bez przykrycia na co najmniej całą noc. Smacznego !
Przepis pochodzi ze strony www.kwestiasmaku.com




sobota, 16 listopada 2013

Łosoś na jabłczanym risotto

Jesień mocno kojarzy się z jabłkami, które moim zdaniem właśnie teraz są najlepsze. Ja najbardziej lubię te dość miękkie czerwono-pomarańczowe, o słodkim smaku. W gotowaniu zaczęłam stawiać na sezonowość produktów. Skończyły się już gruntowe pomidory, które jeszcze niedawno dodawałam do niemal każdej potrawy. Są jeszcze malinowe, które można usmażyć i zrobić dobry sos. Na moich kanapkach na nowo zagoszczą ogórki.

Codziennie przechodzę przez rynek, żeby na bieżąco orientować się w dostępnych warzywach i owocach. Teraz królują m.in. kapusty, buraki, dynie. Wczoraj do domu przydźwigałam 3 rodzaje dyni: hokkaido, piżmową i makaronową. Szykuje się więc dyniowy weekend :) Jeśli wyjdzie z tego coś dobrego, na pewno będę umieszczać przepisy na blogu.

A teraz przepis na smażonego łososia podawanego na jabłczanym risotto z kawałkami jabłek. Delikatny smak, odpowiednia konsystencja ryżu, aromat jesieni.

SKŁADNIKI (na 2 porcje):
150g ryżu do risotto (np. Arborio)
oliwa lub olej rzepakowy do smażenia
1 cebula, drobno posiekana
2 łodygi selera naciowego, pokrojone w poprzek
1/2 szkl. białego wytrawnego wina
250ml gorącego bulionu drobiowego (proponuję przygotować trochę więcej, w razie gdyby na koniec ryż potrzebował jeszcze dogotowania)
1/2 szkl. świeżo wyciskanego soku z jabłek (polecam dostępne w warzywniakach soki "jednodniowe")
sól morka i świeżo zmielony czarny pieprz
1 duże jabłko ulubionego gatunku (polecam koksę pomarańczową, golden delicious lub zielone kwaśne jabłka)
2 filety z łososia (2x100g), opłukane i osuszone
suszony estragon
oliwa z oliwek


  1. Na patelni lub w niewielkim rondelku rozgrzej 2 łyżki oliwy lub oleju rzepakowego. Dodaj cebulę i seler i smaż, aż delikatnie zmiękną. 
  2. Na patelnię dodaj ryż i praż go chwilę na dużym ogniu. Następnie szybkim ruchem dolej wino i pozwól odparować.
  3. Zmniejsz ogień i partiami dolewaj na patelnię bulion, cały czas mieszając i czekając z dodaniem kolejnej partii do momentu, gdy ryż pochłonie cały płyn.
  4. Gdy zużyjesz całe 250ml bulionu, dodaj sok z jabłek i mieszaj, aż ryż pochłonie całość. W tym momencie ryż powinien być ugotowany al dente. Jeśli jednak jet zbyt twardy, dodaj jeszcze trochę bulionu. 
  5. Do gotowego ryżu dodaj pokrojone na kawałki 1/2 jabłka, wymieszaj i przykryj całość, aby ryż odpoczął.
  6. W tym czasie zajmij się łososiem. Obsyp filety solą i pieprzem oraz suszonym estragonem i smaż krótko z każdej strony na rozgrzanym tłuszczu.
  7. Wyjmij risotto z garnka i nałóż na talerze, dodaj kawałki z pozostałej połówki jabłka, a na wierzch połóż kawałek łososia. Posyp całość suszonym estragonem i krop oliwą. Smacznego!


niedziela, 3 listopada 2013

Krem z pieczonej dyni z pietruszkowym pesto

Co jesień wielu ludzi ogarnia szał na dynię. Zupy dyniowe, ravioli z dynią, placuszki, ciasta, serniki, zapiekanki, gulasze, widziałam gdzieś nawet koktajl z dyni. Chociaż nie jestem jakimś wielkim fanem dyni, czułam się zobowiązana do przygotowania jakiegoś dyniowego dania. A więc powstał krem dyniowy. Ponoć najlepsza jest hokkaido i dobrze  jest ją najpierw upiec. Tak też i postąpiłam. Zalegająca w lodówce cała masa pietruszki skłoniła mnie do zrobienia pesto i był to strzał w dziesiątkę. Zupę polecam dla miłośników i niemiłośników dyni.

SKŁADNIKI (na 6 porcji):
1,5 kg dyni hokkaido (waga po usunięciu ze środka miąższu z pestkami)
5 ząbków czosnku
sól i świeżo zmielony czarny pieprz
oliwa z oliwek
kilka gałązek świeżego tymianku
1250ml wywaru drobiowego lub warzywnego

Na pesto:
1 spory pęczek natki pietruszki
porządna garść migdałów (żeby łatwiej było zmiksować, można użyć płatków)
3/4 szkl startego Parmezanu lub Grana Padano
kilka łyżek oliwy z oliwek
sól morska i świeżo zmielony czarny pieprz


  1. Rozgrzej piekarnik do 200stC. Wydrąż dynię i pokrój na podłużne kawałki. Rozłóż je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Między nimi rozłóż nieobrane ząbki czosnku. Skrop oliwą, posyp  pieprzem i listkami tymianku. Piecz ok. 30 minut, aż dynia będzie miękka.
  2. Zagotuj bulion i odlej połowę do innego naczynia. Wrzuć do niego upieczone kawałki dyni i czosnek (już bez skóry). Całość zmiksuj do uzyskania gładkiego kremu. Dodawaj stopniowo bulion, aż do uzyskania pożądanej konsystencji.
  3. Zmiksuj wszystkie składniki na pesto (aby ułatwić pracę mikserowi, możesz dodać odrobinę wody). Dopraw solą i pieprzem.
  4. Zupę podawaj z łyżką pesto i świeżą pietruszką. Smacznego!

piątek, 1 listopada 2013

Kurczak w cytrynowej glazurze

Dziś piękny, choć chłodny dzień. Za mną tradycyjnie spacer po szczecińskim ogromnym Cmentarzu Centralnym i odwiedzanie grobów bliskich oraz stawianie świeczek przy pomnikach upamiętniających tych, których ominęła spokojna śmierć. Potem rodzinny obiad u Babci. Prawdziwa jesień rozpoczęła się na dobre. Odczułam to właśnie dziś, kiedy ogarnęła mnie nostalgia i refleksje o sprawach ostatecznych. Choć 1 listopada powinno obchodzić się z radością, to jakoś tak ciężko o to, przechodząc między tysiącami grobów, które kryją w sobie tyle historii...

Jesień to czas, w którym mam ochotę na polską kuchnię. Normalnie za nią nie przepadam, ale w tym czasie uwielbiam te domowe smaki. Zaczynam myśleć o uwielbianej przeze mnie kaczce z jabłkami i czerwonej kapuście, o bigosie, buraczkach, szarlotce... Na jutro planuję taki jesienny obiad. Na stole pojawi się zupa dyniowa, kurczak pieczony z 40 ząbkami czosnku, pieczone ziemniaki i marchew oraz ta ukochana polska szarlotka.

Wczoraj z kolei przygotowaliśmy ze znajomymi kolację dla pewnej Włoszki z wymiany studenckiej, na której zaprezentowaliśmy typowe dania kuchni polskiej. Po raz pierwszy zmierzyłam się ze zrobieniem gołąbków i muszę się pochwalić, że wyszły całkiem niezłe. Jedliśmy także prawdziwy polski żur, szczecińskie paszteciki popijając czerwonym barszczem, kiszoną kapustę, świeżo upieczony chleb z orzechami, szarlotkę, placek drożdżowy ze śliwkami oraz piernik. Jestem zdania, że w pogoni za nowymi smakami, powinno się czasem wracać do tych zakorzenionych w polskiej tradycji. Postanowiłam nauczyć się od Mamy i Babci tradycyjnych potraw, aby kiedyś jako matka i babcia przygotowywać je dla swoich potomków

Poniższy przepis nie jest wprawdzie polski, ale naprawdę warty polecenia. Sos jest gęsty, słodki, cytrynowy... Wspaniały! Gordon pisz, aby porcjonować całego kurczaka i tak też zrobiłam. Dla mnie jednak piersi nie nadają się do tego dania, proponuję więc udziki i nóżki.

SKŁADNIKI (na 4-8 porcji):
8 kawałków kurczaka (np. 4 nóżki i 4 udziki)
3-4 łyżki oliwy z oliwek
sól morska i świeżo zmielony czarny pieprz
1 główka czosnku, przekrojona w połowie
kilka gałązek świeżego tymianku
odrobina octu z sherry (dałam ocet z czerwonego wina)
2 łyżki ciemnego sosu sojowego
2-3 łyżki miodu
1 cytryna, pokrojona na cienkie plasterki


  1. Dopraw kurczaka solą i pieprzem. Rozgrzej oliwę na dużej patelni i zrumień kurczaka na dużym ogniu z każdej strony wraz z czosnkiem i gałązkami tymianku przez ok. 2-3 minuty, aż będzie złocisty.
  2. Dodaj ocet i zredukuj go o połowę. Skrop całość sosem sojowym i dodaj miód. Potrząsaj patelnią, aby wszystko się wymieszało.
  3. Polej wszystko odrobiną ciepłej wody i dodaj plasterki cytryny. Pozwól, aby płyn bulgotał i zredukował się. Ma powstać gęsty syrop. Zajmie to ok. 10 minut. Do tego czasu kurczak powinien być już w całości usmażony. Smacznego !!!

Przepis pochodzi z książki "Ramsay's best menus"


wtorek, 29 października 2013

Muhammara, czyli pasta z pieczonej papryki i orzechów włoskich

Muhammara to popularna na bliskim wschodzie pata z pieczonej papryki, orzechów włoskich, z dodatkiem melasy z granatów. Ponoć wywodzi się z Syrii, ale chętnie spożywana jest w wielu innych państwach. Pierwszy raz spotkałam się z nią w te wakacje, na targu śniadaniowym na warszawskim Żoliborzu. Kupiłam wtedy wersję z kaszą bulgur, a do tego zrobiona na moich oczach cieniutka pita, rzucana na rozgrzaną patelnię z poduszki i miętowy ajran. Muhammara to moja miłość od pierwszego wejrzenia, albo raczej zjedzenia. Robiłam ją już trzykrotnie. Dziś na lekcji angielskiego gotowaliśmy i przyniosłam właśnie tę pastę i otrzymałam wiele pozytywnego feedbacku. Warto postarać się o melasę z granatów, bo niesamowicie wzbogaca smak. Wczoraj zrobiłam muhammarę bez melasy i była smaczna, ale to już nie to i czułam niedosyt w smaku.

SKŁADNIKI (na średnią miskę pasty):
3 czerwone papryki
1/2  pomidora (lub 1/4 szkl pasty pomidorowej)
3/4 szkl uprażonych orzechów włoskich
2 łyżki melasy z granatów*
1/3 szkl. okruchów z "wczorajszej" bułki pełnoziarnistej
1 mały ząbek czosnku
1/2 łyżeczki sproszkowanego chilli
1/4 szklanki oliwy z oliwek
sól morska i świeżo zmielony czarny pieprz

Do podania: 
natka pietruszki, posiekana
oliwa z oliwek


  1. Rozgrzej piekarnik do 200stC. Przedziel papryki na pół i wyjmij ziarna oraz szypułki. W miąższ pomidora powbijaj kawałki czosnku. Posmaruj wszystko oliwą i ułóż blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Oprósz solą i pieprzem. Piecz ok. 50 minut, aż warzywa staną się miękkie .(pomidory możesz wyjąć wcześniej). Po upieczeniu umieść papryki na 15 minut w rękawie do pieczenia lub owiń szczelnie papierem, na którym się piekły. Ułatwi to późniejsze zdjęcie z nich skórki.
  2. Zdejmij skórkę z pomidorów i papryki.Wszystkie składniki umieść w malakserze i zmiksuj na gładką masę. Dopraw solą i pieprzem do smaku i w razie potrzeby dolej odrobinę wody.
  3. Posyp po wierzchu natką i podawaj z pitą lub chlebem. Smacznego!!!

*może być ciężko ją dostać, dlatego proponuję kupić małą butelkę soku z granatów i redukować go na wolnym ogniu, aż powstanie gęsty syrop

Przepis pochodzi z bloga www.kuchniaobledniezdrowa.blogpot.com

niedziela, 27 października 2013

Zapiekane pomidory nadziewane kuskusem

I już połowa weekendu minęła. Dodatkowa godzina ratuje życie, gdy po sobotniej imprezie, trzeba rano wstać i zabrać się do roboty. Dla mnie niedziele stanowczo przestały być leniwe. Jakoś tak jest, że najłatwiej zmobilizować się w ostatniej chwili. Nauka w soboty, choćbym nie wiem jak się starała, przychodzi  mi z wielkim trudem i wszystko potem spada na niedziele, które tracą swój urok. No cóż, mój Brat mnie pociesza, że pomęczę się jeszcze 1,5 roku, po czym wyjadę do Włoch gotować. Chyba coś w tym jest. Tymczasem łączę się w bólu ze wszystkimi pochłoniętymi pracą, bo w dzisiejszych czasach jest nas coraz więcej i zachęcam, do niezapominania o dobrym jedzeniu :)

SKŁADNIKI (na 4 porcje)
100g kuskusu
szczypta nitek szafranu
sól morska i świeżo zmielony czarny pieprz
125ml wrzącego bulionu warzywnego lub drobiowego
4 duże pomidory (najlepiej malinowe)
garść świeżych listków kolendry, poiekanych
garść świeżych listków mięty, posiekanych
3 dymki, odcięte i pokrojone na cieniutkie plasterki (ja dałam zwykłą cebulę, drobno posiekaną)
sok z 1/2 -1 cytryny
30g orzeszków piniowych, uprażonych na suchej patelni
30g sułtanek
2-3 łyżki oliwy z oliwek


  1. Rozgrzej piekarnik do 200stC. Wsyp kuskus do miski z szafranem i szczyptą soli i pieprzu, po czym zalej wrzącym bulionem, przykryj i odstaw na 5 minut.
  2. Z każdego pomidora za pomocą ostrego noża odkrój górną część (mniej więcej w 2/3 wysokości). Wydrąż pomidory, zostawiając 1 cm dna (sok i ziarenka nie będą Ci już potrzebne, ale miąższ pokrój na mniejsze kawałeczki i dodaj do miski z kuskusem).Dodaj kolendrę, miętę, cebulę, sok z cytryny, orzeszki piniowe, sułtanki i oliwę, Całość dopraw solą i pieprzem do smaku i dokładnie wymieszaj.
  3. Wypełniaj pomidory mieszanką z kuskusem i przykryj górną częścią pomidora. 
  4. Tak przygotowane pomidory układaj w wysmarowanym oliwą naczyniu lub blasze i piecz 15-20 minut. Smacznego !!!

Przepis pochodzi z książki"Ramsay's best menus"

środa, 23 października 2013

Miętus w sosie pomarańczowym


Postanowiłam sobie przynajmniej raz w tygodniu zjeść rybę. Nie bez powodu w krajach takich jak Norwegia czy Japonia, gdzie ryby często goszczą na stołach, ludzie żyją najdłużej. U nas jakoś ryby są, ale żeby były modne, to nie powiedziałabym.

Jakiś czas temu czytałam w Kuchni ciekawy artykuł. W XVII-wiecznej Polsce, czyli za czasów wielkiego kuchmistrza Stanisława Czernieckiego (autora pierwszej polskiej książki kucharskiej), bardzo dużą wagę przykładano do postu. Poza tym 40-dniowym przed Wielkanocą i każdym piątkiem, było wiele innych świąt, w czasie których poszczono. Polska magnateria nie pozbawiała się jednak przyjemności z jedzenia. W postne dni jadano niesamowite potrawy z ryb, łącząc je z przeróżnymi przyprawami, często w zaskakujący sposób (np. z piernikiem). Nie żałowano równieź cukru, który w tamtych czasach był w Polsce nowością. Ale wracając do ryb: w czasie tygodniowych obchodów wesela Krystyny Lubomirskiej z Feliksem Potockim, wypadło kilka dni postnych. Czerniecki jednak podołał temu wyzwaniu, w czasie zaledwie jednego dnia podając przykładowo 1190 szczupaków, 1260 karpi, 2400 wielkich linów i setki innych ryb. Dodać trzeba, że następnego dnia, na stole pojawiły się kolejne ryby.

Wcześniej jadano ich tyle, dlaczego więc teraz ryby nie są w naszym kraju tak lubiane? Może zraziliśmy się do ryb z powodu popularnej nie tak dawno pangi, która jak wiadomo, jest sztucznie hodowlana. A może winne są te grube i tłuste panierki, które nagminnie podaje się dzieciom na szkolnych stołówkach? Naprawdę gorąco zachęcam Was do spożywania ryb. Wybierzcie sobie takie gatunki, które Wam smakują. Ja jadłam dziś na przykład smażony filet z okonia nilowego w sosem pomidorowo-paprykowym i ze szczerym sercem mogę polecić tę rybę.

Przepis prezentowany poniżej można wykorzystać do wielu gatunków ryb. Podejrzewam nawet, że z łososiem danie to sprawdziłoby się lepiej, bo delikatny w smaku miętus zostaje zupełnie przyćmiony pomarańczowym sosem (pysznym!!!). Polecam jednak wypróbować. Jak zrobię to danie jeszcze raz, tylko z łososiem właśnie, dam znać.

Do ryby przygotowałam pieczone słupki marchewki i ryź biały i dziki.

Przepis pochodzi ze strony www.kwestiasmaku.com

SKŁADNIKI (na 2 porcje):
2 filety po ok. 200-250g z miętusa (lub z innej ulubionej ryby) ze skórą
świeżo zmielony czarny pieprz
1 łyżeczka wędzonej papryki w proszku
1 łyżeczka ostrej papryki w proszku
1 łyżka oliwy z oliwek
2 wyciśnięte ząbki czosnku
3-4 łyżeczki świeżo startego imbiru
starta skórka (pomarańczowa część) i wyciśnięty sok z 1 dużej pomarańczy z kawałkami miąższu (bez białych blonek)
3-4 łyżki sosu sojowego
4 łyżki płatków migdałowych, zrumienionych na suchej patelni
1/2 szkl liści świeżej kolendry (ja dodałam zamiast tego listki werbeny cytrynowej)


  1. Opłucz i osusz filety z ryby, a następnie posyp je pieprzem i papryką w proszku. Rozgrzej dobrze patelnię z oliwą z oliwek i ułóż na niej filety skórą do dołu. Smaż ok. 2 minuty.
  2. Dodaj czosnek, imbir i skórkę pomarańczową, a następnie przełóż rybę na drugą stronę i smaż przez kolejne 2 minuty.
  3. Wlej na patelnię sok i miąższ z pomarańczy i gotuj w nim rybę, aż będzie całkowicie ścięta, a sos delikatnie się zredukuje.
  4. Skrop sosem sojowym i opsyp płatkami migdałów. Całość posyp świeżą kolendrą. Smacznego!



niedziela, 6 października 2013

Satay z kurczaka

Ostatnio dużo gotowałam, tylko mało znalazło się na blogu. Mnóstwo przepisów ze zdjęciami czeka w kolejce, aby się tu pojawić. Przez to, że mam sporo pracy, musicie wybaczyć, że część z nich nie jest już aktualnych. Poniższy przepis świetnie pasuje na grilla, ale jeśli nie będzie pogody, kurczaka możesz także upiec w funkcji grill w piekarniku lub usmażyć na patelni grillowej. Maczanie mięsa na patyku w sosie to świetna zabawa dla całej rodziny, szczególnie dla dzieci. Gorąco polecam.


SKŁADNIKI (dla 4 osób):
1 łodyga trawy cytrynowej
3 ząbki czosnku, grubo posiekane
3 cm świeżego imbiru, obranego i grubo posiekanego
1 łyżka stołowa cukru
1 łyżeczka soli morskiej
1 łyżeczka kurkumy
50g orzeszków ziemnych
4 piersi z kurczaka, pokrojone na mniejsze, podłużne kawałki

Na sos satay:
250ml śmietanki kokosowej
1 łyżka stołowa czerwonej pasty curry
100g grubo zmielonych prażonych orzeszków ziemnych
1 łyżka stołowa brązowego cukru
2 łyżki stołowe sosu sojowego
1 łyżka stołowa soku z limonki


  1. Zmiksuj trawę cytrynową, czosnek, imbir, cukier, sól, kurkumę, orzeszki ziemne i 125ml wody.
  2. Marynatę przelej do dużego naczynia, umieść w nim kawałki kurczaka i dobrze wymieszaj, aby mięso pokryło się marynatą. Przykryj i odstaw do lodówki przynajmniej na godzinę.
  3. Rozgrzej grill. Jeśli używasz drewnianych patyczków, namocz je wcześniej w wodzie. Nadziewaj kawałki kurczaka na patyczki i grilluj po kilka minut z każdej strony.
  4. w czasie, gdy kurczak się grilluje, przygotuj sos satay. W tym celu podgrzej w rondelku połowę śmietanki kokosowej, domieszaj pastę curry. Dodaj orzeszki, cukier, sos sojowy, sok z limonki i resztę śmietanki i mieszaj 5 minut na wolnym ogniu, aż sos zgęstnieje.
  5. Podawaj kurczaka, ustawiając na środku miseczkę z sosem, by każdy mógł sobie zamoczyć swój kawałek. Smacznego!
Przepis pochodzi z książki Billa Grangera "Najlepsze dania Billa"


sobota, 5 października 2013

Marchewkowe

Z każdej strony dochodzą do mnie informacje o tym, do czego doprowadziła nas zła dieta i brak wystarczającej ilości ruchu. Od dłuższego czasu interesuję się wpływem jedzenia na nasze zdrowie. Dostaję białej gorączki, kiedy słyszę, że za zdrowe odżywianie uważa się słodzone "owocowe" jogurty, nabiał w wersji light, gumy do żucia i cukierki "bez cukru", za to z odpowiednią porcją aspartamu, płatki z ziarnami, ale także z syropem glukozowo-fruktozowym. Powoli staram się wchodzić na wyższy szczebel zdrowego odżywiania. Zaczynam zwracać uwagę na to, co producenci dodają do żywności, ogólnodostępnej w sklepach i skłania mnie to do refleksji: czy w pełni zdrowe odżywianie jest dziś w ogóle możliwe? Bo nawet kupując produkty, które niby są OK, często nie zdajemy sobie sprawy, ile chemii w sobie kryją, aby nam smakowały, utrzymywały świeżość i ładnie wyglądały. Mięso z kurczaków faszerowanych antybiotykami, szynka, która ma więcej wody i chemii niż szynki, wszechobecny glutaminian sodu i syrop glukozowo-fruktozowy.

Receptą na to są produkty z hodowli ekologicznej, od znanych dostawców, a najlepiej z własnego ogródka.Wiem, wiem, że brak czasu, pieniędzy no i ogólnie łatwo mówić. Ale czasem nawet nie wiemy, że w pobliżu można zaopatrzyć się w zdrowy produkt. Nie tak dawno, gdy piekłam sernik na urodziny mojej Mamy, wstąpiłam rano na rynku do sklepu z nabiałem. Chciałam kupić ser w wiaderku, sprzedawczyni jednak doradziła mi twaróg, także już zmielony, pyszny, delikatny, ale naturalny, produkowany przez niewielką firmę, a wiadomo, że bez polepszaczy. Czasem warto w mniejszych sklepach spożywczych poszukać produktów od mniej znanych, ale lokalnych dostawców, którzy oferują nam coś lepszego.

Pomyślcie tylko, kilkoro ludzi zatroskanych o losy całej ludzkości nie przekona wielkich koncernów do zmiany postępowania i produkowania zdrowszej żywności, uboższej w cukier, tłuszcz i sól, które stały się przekleństwem XXI wieku. Jednak masa konsumentów, którzy przestaną kupować niezdrowe jedzenie, może zatrzymać ten wielki przemysł, który dąży do wygenerowania jak największego zysku, bez względu na koszty, które poniesiemy my. Nikt inny, tylko my możemy sprawić, że na rynek zacznie wkraczać zdrowe jedzenie w normalnych cenach.
Odsyłam do poruszającego artykułu: http://natemat.pl/73249,zamien-chemie-na-jedzenie-julita-bator-najpierw-wyleczyla-dzieci-teraz-napisala-ksiazke-o-tym-czym-sie-trujemy

A tymczasem mam propozycję. Jakiś czas temu postanowiłam sobie, że nie będę jeść kupnych słodyczy, tylko raz na 1-2 tygodnie będę przygotowywać sobie coś słodkiego sama, bo lepiej domowe ciasto, niż paczka kupnych ciastek o stanowczo za długim składzie. Zatem do roboty!

SKŁADNIKI (na tortownicę o średnicy ok. 20cm)
2/3 szkl. mąki pszennej
1/2 szkl. cukru
1 łyżeczka sody oczyszczonej
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka mielonego cynamonu
1/4 łyżeczki zmielonych goździków
1/4 łyżeczki startej gałki muszkatołowej
1/4 łyżeczki zmielonego ziela angielskiego
1/4 łyżeczki soli
1/3 szkl. oleju rzepakowego lub z orzechów włoskich
2 jajka, roztrzepane
1 szkl. posiekanych orzechów włoskich
1/2 szkl. ananasów z puszki lub świeżych (odsączonych i drobno posiekanych)
1 szkl. drobno startej marchewki

Na krem:
300g serka Pfiladelphia
3 łyżki cukru pudru
sok z 1/2 cytryny


  1. W jednym naczynia wymieszaj składniki suche: mąkę, cukier, sól, proszek do pieczenia, sodę i przyprawy.
  2. W drugim naczyniu roztrzep jajka z olejem.
  3. Połącz zawartość obu naczyń, dodaj marchewkę, orzechy i ananasy. Całość dokładnie wymieszaj łyżką.
  4. Przełóż masę do tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia. Wyrównaj. Piecz w temp. 175stC przez ok. 40-45 minut. Upieczone ciasto wystudź w formie, a następnie wyjmij z formy i studź na kratce.
  5. Przygotuj krem: zmiksuj ze sobą wszystkie składniki na krem i rozsmaruj na ostudzonym cieście. Możesz też przekroić ciasto w poprzek na 2 blaty i przełożyć je kremem. Wierzch ciasta delikatnie posyp cynamonem i udekoruj połówkami orzechów włoskich. Smacznego !

Przepis pochodzi ze strony www.mojewypieki.com

niedziela, 22 września 2013

Rukola, feta, jabłko, mięta


Prosta, orzeźwiająca sałatka, idealna jako dodatek do obiadu, ale sprawdzi się także jako lekka przekąska.Uwielbiam połączenia sera i owoców, dlatego często na moim stole znajdują się takie sałatki.

SKŁADNIKI (na 3 porcje):
3 średnie jabłka (np. koksa pomarańczowa), wydrążone i pokrojone na kawałki (jak na zdjęciu)
100g (lub więcej) sera typu greckiego, pokrojonego w plasterki
2 garści rukoli
kilka listków świeżej mięty, posiekanych
2 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżka octu z jabłek


  1. Wymieszaj oliwę i ocet, dodaj posiekane listki mięty.
  2. W dużej misce umieść rukolę i wymieszaj ją z połową dressingu.
  3. Rozłóż rukolę na talerze, na każdą porcję połóż kawałki jabłek i sera i skrop resztą dressingu. Smacznego!


sobota, 21 września 2013

Wołowina duszona w różowym winie


Pochłonął mnie wir pracy i innych codziennych zajęć. W tym wszystkim staram się nie zapominać o dobrym jedzeniu i zawsze pozostawić część swojego czasu na przygotowanie czegoś pysznego. Jeśli jemy zdrowo i smacznie, nasze samopoczucie i zdrowie poprawia się. Wielu nie zdaje sobie sprawy, jak ważne są regularne posiłki oraz ich wartościowość. 
Ja dbam o to, co jem i uchodzę za wyjątek pośród masy ludzi zajadającej się ciągle słodyczami, białym pieczywem i z lubością sięgającej po fast-foody. Martwi mnie to, że zdrowe odżywianie nadal jest czymś nadzwyczajnym. Nie lubię komentarzy na temat tego, że nie chcę zjeść czegoś słodkiego lub niezdrowego - nikt nie może mieć pretensji do mnie, że odżywiam się z głową i dbam o swoje zdrowie. Chciałabym w tym miejscu zaapelować do tych, którzy krzywo patrzą na ludzi zwracających uwagę na dietę: nie komentujcie i nie róbcie dziwnych min, tylko spójrzcie na siebie, bo to chyba Wy powinniście coś zmienić. Niech zdrowe odżywianie stanie się czymś normalnym !!!

Wołowina z poniższego przepisu jest kruchutka, a przy tym nie sucha, przesiąknięta różnymi aromatami - od wina, przez pomidory, oliwki i tymianek po skórkę pomarańczową. Polecam na obiad, można ugotować na 2-3 dni i kiedy brakuje czasu tylko podgrzać i obiad gotowy.


SKŁADNIKI (na 6 porcji):
2 łyżki mąki
1,5kg wołowiny, pokrojonej w kostkę 2,5x2,5 cm
80ml oliwy z oliwek
1 duża czerwona cebula, pokrojona w plasterki
6 ząbków czosnku, zmiażdżonych nożem
400g krojonych pomidorów z puszki
3 marchewki, obrane i pokrojone na kawałki
kilka gałązek świeżego tymianku
2-3 liście laurowe
paski ze skórki z jednej sparzonej pomarańczy
500ml różowego wina
400ml wywaru wołowego
100g drylowanych czarnych oliwek
sól morska i świeżo zmielony czarny pieprz


Do podania:
kasza jęczmienna

wędzona papryka w proszku
chilli w proszku
marynowany zielony pieprz


  1. Do mąki dodaj soli morskiej i czarny pieprz i oprósz nimi mięso. Rozgrzej dużą patelnię i na 3 łyżkach oliwy podsmaż na niej mięso (ten krok można pominąć, ja jednak wolę podsmażyć mięso).
  2. Nastaw piekarnik na 160stC. Mięso wraz z pozostałymi składnikami umieść w żaroodpornym naczyniu i doprowadź do wrzenia. Dopraw solą i pieprzem. Na wierzch potrawy połóż papier do pieczenia i szczelnie przykryj pokrywką.
  3. Piecz przez 3 godziny (u mnie piekło się krócej) do chwili, gdy mięso będzie miękkie, rozpadające się. 
  4. Możesz podać z kaszą jęczmienną, ugotowaną w osolonej wodzie z dodatkiem pozostałych wymienionych składników.

Przepis pochodzi z książki "Najlepsze dania Billa" autorstwa Billa Grangera

piątek, 13 września 2013

Sałatka z komosy ryżowej z pieczonymi burakami, rukolą i granatem


Co tam jesz? - słyszałam dziś kilka razy jedząc tę oto sałatkę na drugie śniadanie w szkole. Jestem totalnie znudzona kanapkami w szkole. Dzień w dzień chleb, przez 10 miesięcy, wakacyjna przerwa i znów to samo. Ileż można? Jak tylko mogę, biorę jogurt grecki, serek wiejski, czy po prostu wlewam naturalny do słoika, dodaję odrobinę miodu czy syropu klonowego i w szkole dosypuję domową granolę. Postanowiłam jednak urozmaicać sobie te drugie śniadania, które i tak tracą na przyjemności, bo jaka to przyjemność w pospiesznym jedzeniu, często przechadzając się naokoło szkoły i rozmawiając ze znajomymi? Nie starczy mi czasu, aby dogadzać sobie tak codziennie, ale 1-2 razy w tygodniu zabrać ze sobą do szkoły coś niebanalnego, to już postęp. Są tylko 3 warunki: musi być zdrowe, pożywne i wygodne do zjedzenia. Cykl: NIEBANALNE DRUGIE ŚNIADANIA uważam za rozpoczęty !!!


SKŁADNIKI (na 3-4 porcje):
200g kaszy quinoa (komosy ryżowej)
2 średnie buraki upieczone*
miąższ z 1 granatu
garść liści rukoli
3 (lub więcej) łyżek kremowego serka koziego (można też użyć "niekremowego" sera koziego, pokruszonego na kawałki)
3 łyżki oliwy extra virgin
1 łyżeczka octu z czerwonego wina 
1 łyżeczka melasy z granatów (można pominąć)
sok z 1/2 limonki
sól morska i świeżo zmielony czarny pieprz
  1. Ugotuj kaszę pod przykryciem w dwukrotnej ilości posolonej wody. Kasza powinna wchłonąć większość wody i być miękka, ale ciągle lekko chrupiąca.
  2. Obierz upieczone buraki ze skórki i pokrój na mniejsze kawałki (u mnie grubsze słupki). Wymieszaj je wraz z wydzielonym sokiem z ugotowaną komosą. 
  3. Dodaj rukolę, ziarenka z granatu, ser kozi. Oliwę wymieszaj z octem i melasą (jeśli używasz) i dodaj do komosy. Dopraw solą i pieprzem. Całość skrop sokiem z limonki.


*umyj buraki dokładnie, przekrój każdego na 3-4 części, aby szybciej się upiekły i każdą z części owiń folią aluminiową. Piecz przez ok. 1h w temp. 200stC


Zmodyfikowany przepis z magazynu SMAK



sobota, 7 września 2013

Targ Śniadaniowy przy Błoniach

W wakacje miałam okazję odwiedzić targ śniadaniowy na Żoliborzu w Warszawie, gdzie przy stołach lub na leżakach można było zjeść slow-foodowe śniadanie, kupione od lokalnych wystawców. Myślałam, że w moim mieście daleko jeszcze do zachłyśnięcia się modą na to, co lokalne i ekologiczne. A jednak... W Szczecinie, na rogu ulic Królowej Korony i Monte Casino już drugi raz odbył się targ śniadaniowy. Można było kupić m.in. kanapki z różnymi pastami (np. z kurczaka z miodem i musztardą, z awokado, cebulą i twarożkiem czy z czerwonej soczewicy), wędzoną rybę, pierogi z rybą i burgery rybne, smażoną wołowinę (z hodowli spod Szczecina, choć w Szczecinie jej nie dostaniecie...), tarty na słono, sery zagrodowe, kiełbasy, sałatki, warzywa (skusiłam się na pomidory o różnych kształtach, kolorach  i wielkości, co w naszym mieście nie tak łatwo dostać), chleb z pomidorami i orzechami  (genialny!!!) ciasta i ciasteczka, a do tego wino (spróbowaliśmy polskiego białego półwytrawnego i jestem mile zaskoczona, naprawdę) oraz kawa z Cafe Rower. Sprzedawcy byli bardzo sympatyczni, można było z nimi pogadać, dowiedzieć się czegoś o produkcie. A wszystko to można było zjeść na miejscu, na ławce, kocu lub po prostu na trawie. My dziś próbowaliśmy kanapeczek z pastami, burgera wołowego teryaki na wspomnianym już przepysznym chlebie, sałatek (z pieczarkami i selerem oraz sałatki z tuńczykiem), tarty z roquefortem, gruszką i orzechami włoskimi, a uwieńczeniem była szarlotka no i kawa oczywiście. Pozytywnie wspominam też mus z cukinii z nutą pomarańczy - bo jak to na takich targach bywa, zanim kupisz, sięgnij po malutki widelczyk i spróbuj, czy dobre. Inicjatywa naprawdę wspaniała. Ci, co nie byli, mają szansę jeszcze jutro, od 9 do 13 (choć słyszałam, że zwijają się dopiero, gdy skończy się towar lub klienci).





środa, 4 września 2013

Penne z łososiem, w sosie śmietanowym z kaparami, oliwkami i suszonymi pomidorami


Pyszny, kremowy łosoś oraz mnóstwo dodatków, z których każdy jest wyrazisty i dodaje potrawie specyficznego smaku. Ciągle obiecuję sobie jakąś bardziej ambitną rybę niż łosoś, ale zwykle to na nim się kończy. Choć akurat w ty daniu, innej ryby sobie nie wyobrażam. Do makaronu dodałam posiekane listki szałwii ananasowej, która podczas mojej nieobecności osiągnęła niebywałe rozmiary. Nie jest to konieczny dodatek, gdyż nie jest to produkt powszechny, bez niej danie też jest smaczne.

SKŁADNIKI (na 3 porcje):
250g makaronu penne (lub rigatoni)
0,5 kg filetów z łososia, obranych ze skóry i pokrojonych w kostkę
sól i świeżo zmielony czarny pieprz
200g kwaśnej śmietany (18%)
8-10 suszonych pomidorów w zalewie, pokrojonych na mniejsze kawałki + 2 łyżki oleju od pomidorów
70g zielonych oliwek, odsączonych, przekrojonych na połówki
1 łyżka kaparów, odsączonych
1 łyżeczka nasion kopru włoskiego
1 łyżeczka suszonego estragonu

Do podania:
garść orzeszków piniowych, uprażonych na suchej patelni
ziarna czerwonego pieprzu
posiekane listki szałwii ananasowej (opcjonalnie)
oliwa Extra Virgin


  1. W osolonej wodzie ugotuj makaron, pozostawiając trochę wody z gotującego się makaronu
  2. Oprósz kawałki łososia solą i czarnym pieprzem. Rozgrzej na patelni olej z pomidorów i usmaż na nim łososia. Dodaj suszone pomidory, suszony estragon i nasiona kopru włoskiego, chwilę podsmaż, a następnie dodaj śmietanę, dokładnie wymieszaj i podgrzej.
  3. Dodaj oliwki i kapary. Wymieszaj.
  4. Jeśli sos nie jest płynny, możesz dodać trochę gorącej wody, pozostałej z gotowania makaronu. Połącz makaron z sosem. Każdą porcję obsyp piniolami, czerwonym pieprzem i listkami szałwii, a następnie skrop oliwą. Smacznego!!!

poniedziałek, 2 września 2013

Jajka w sosie pomidorowym z soczewicą

Wrzesień wita deszczową pogodą, szarym niebem i zimnym wiatrem, co sprawia, że mój nastrój związany z wizją szczególnie ciężkiego roku szkolnego, jeszcze bardziej dołuje. Na początku zawsze mam śmiałe plany, ambicje, a potem brakuje tylko sił lub chęci, aby spełnić własne oczekiwania. Teraz jest inaczej. Wiem, że jeśli nie wywiążę się z tego, co sobie postanowiłam, mogę wymierzyć mojej przyszłości ogromny cios. Ze strachem spoglądam na plan, na którym widnieje 6 biologii, 6 chemii i 4 fizyki. Cały czas powtarzam sobie, że jakoś dam radę podzielić czas pomiędzy szkołę, gotowanie, treningi, chór i dodatkowe języki. Jednocześnie nie chcę nadwyrężać mojego zdrowia, bo w zeszłym roku z powodu niedosypiania byłam chora kilka razy, nie wspominając o bólach głowy i notorycznym spaniu na lekcjach. Chcę mieć poczucie, że dałam z siebie wszystko, dbać zarówno o rozwój naukowy, jak i moje pasje, bo gdzieś pomiędzy wiedzie moja życiowa ścieżka. Druga klasa liceum to duże wyzwanie, bo od tego roku zależy, gdzie dalej zawędruję. Jeszcze rok temu, zachłyśnięta pasją do biologii, poważnie myślałam o studiach medycznych. Teraz jednak coraz częściej myślę o profesjonalnym zajęciu się kulinariami. Wcześniej myślałam, że jest to zawód bez żadnej idei, aż zobaczyłam, że jest zupełnie inaczej. Marzę o tym, aby działać na rzecz zmiany nawyków żywieniowych moich rodaków, przywrócenia zapomnianych gatunków roślin jadalnych, dopuszczenia na rynek małych producentów żywności oraz ułatwienia dostępu do taniej, a zdrowej i ekologicznej żywności. Życzcie i proszę wytrwałości.
A tak na marginesie: kilka dni temu minął rok, od kiedy do Was piszę. Dziękuję za te wszystkie miłe słowa i wsparcie. Jest Was coraz więcej. Aż nie mogłam uwierzyć, jak zobaczyłam, na jakim poziomie utrzymywała się dzienna liczba wyświetleń strony, podczas mojej wakacyjnej nieobecności. Postaram się nie zawieść Was w tym roku. Na początek przepis na jajka w sosie pomidorowym z soczewicą. Danie zdrowe i sycące. Zwariowałam na punkcie pomidorów, które teraz, w sezonie, rzeczywiście smakują, jak pomidory.

SKŁADNIKI (na 2-4 porcje)
1/2 szkl czerwonej soczewicy
sól i pieprz
1/2 łyżeczki cukru
1 łyżeczka słodkiej papryki w proszku
1/3 łyżeczki mielonej kolendry
1/3 łyżeczki ostrej papryki w proszku
1/3 łyżeczki całego kminu rzymskiego
2 łyżki oleju roślinnego
1 cebula, posiekana
1 czerwona papryczka chilli, pozbawiona nasion i posiekana
2 ząbki czosnku, pokrojone na cieniutkie plasterki
1 puszka pomidorów (w sezonie użyj świeżych pomidorów, najlepiej polskich malinowych - ja użyłam 1 puszki + 1 pomidor)
4 łyżki ajwaru (jeśli nie masz, możesz dodać pokrojoną czerwoną paprykę lub pominąć)
3 jajka
starty Parmezan lub Cheddar
opcjonalnie: ok. 100g sera feta lub rolady koziej

natka pietruszki
grzanki


  1. Soczewicę opłucz pod bieżącą wodą, a następnie umieść w małym garnku i zalej 1 szklanką wody. Dopraw solą, pieprze, papryką w proszku słodką i ostrą, kolendrą i kinem rzymskim. Przykryj i gotuj do miękkości.
  2. Na  patelni rozgrzej olej i dodaj cebulę, chilli i czosnek. Smaż kilka minut, ciągle mieszając. Jeśli używasz, czerwonej papryki, dodaj ją teraz i podsmaż.
  3. Dodaj pomidory i dopraw cukrem, solą i pieprzem i zagotuj (w przypadku świeżych pomidorów, najpierw posól i chwilę podsmaż, aby puściły soki, a następnie przykryj i pozwól im dusić się przez jakiś czas, aby się rozpadły). Następnie gotuj jeszcze sos bez przykrycia przez jakieś 10 minut, aby soki się zredukowały.
  4. Dodaj ajwar, ugotowaną soczewicę wraz z pozostałym płynem z garnka, wymieszaj i zagotuj. Jeśli sos, będzie zbyt gęsty, możesz dodać trochę wody.
  5. W gotującym się sosie zrób trzy zagłębienia i wbij do nich jajka, a obok wciśnij kawałki fety lub sera koziego, jeśli używasz. Przykryj i gotuj około 5 minut na średnim ogniu. Następnie poruszaj patelnią, aby reszta białka miała szansę się ściąć. Posyp natką i startym serem. Podawaj na ciepło z opiekanym pieczywem.

Przepis pochodzi ze strony www.kwestiasmaku.com