niedziela, 21 kwietnia 2013

Makaron z groszkiem w kremowym sosie

Po tygodniu pełnym wrażeń, atrakcji i mnóstwa nowo poznanych twarzy, powracam do rzeczywistości. W moim mieście po raz 48. odbywał się Przegląd Teatrów Małych Form KONTRAPUNKT. Artyści z Polski, ale także zza granicy przyjechali do Szczecina by zaprezentować się przed spragnioną sztuki publicznością. W festiwalu uczestniczyłam jako wolontariusz. W jednym tygodniu obejrzałam trzynaście spektakli, a było ich o wiele więcej. Zrozumiałam, że teatr jest pojęciem bardzo ogólnym, szerokim. Niezbadana jest rozmaitość form przekazu poprzez grę na scenie. Różne rzeczy widziałam, niekóre dziwiły, inne szokowały, jeszcze inne wzruszały, skłaniały do przemyśleń. Niektórzy starali się wyrazić poprzez cialo, inni śpiewali, były akrobacje, były wybuchy, śmieszne stroje lub ich całkowity brak. Była gadająca marionetka na stole, odgrywająca 12 ostatnich godzin z życia Mojżesza, był polsko-niemiecki projekt wracający do wydarzeń z 3 września 1939 w Bydgoszczy, zmieniający krwawą niedzielę, na "truskawkową", w czasie której oba narody starały się wspólnie mówić o tych wydarzeniach, co okazalo się nie być takie proste. Nawet wątki kulinarne znalazły swoje miejsce na scenie. W Berlinie dwóch mężczyzn gotowało na podstawie książki "Notatki z kuchni Leonarda da Vinci", aby przez żołądek zdobyć serce upragnionej kobiety. Na wczorajszej sztuce finałowej Krystyna Janda wcielając się w postać Danuty Wałęsy w czasie trwania spektaklu upiekła przepyszny jabłecznik, którym poczęstowała widzów. Przez caly tydzień dzień w dzień doświadczałam nowych wrażeń, biegając od jdnego teatru do drugiego z żółtymi wejściówkami, wypisywanymi na ścianie na minutę przed spektaklem. Teatr stał się miejscem bliższym. Aktorzy wychodzili do ludzi. Ci, których na codzień oglądamy na deskach teatru współuczestniczyli w wydarzeniach razem ze wspólnotą widzów. Czy po tych dniach mam dosyć? Nie, wręcz przeciwnie - jestem spragniona, chcę więcej. Polecam Wam wszystkim i zachęcam do chodzenia do teatru - to miejsce, gdzie szukamy czegoś więcej niż rozrywki, miejsce, które jednoczy ludzi.

Powracam do gotowania, pieczenia, blogowania. Przepis na makaron  spaghetti  groszkiem i sosem carbonara. Użyłam świeżego makaronu z Lidla. Polecam serdecznie, jest miękki, szybko się gotuje i co najważniejsze - smakuje lepiej.

SKŁADNIKI: (na 3 średnie porcje):
2 obrane ząbki czosnku
3 jajka
125g wędzonego boczku, pokrojonego w niewielką kostkę
2 łodygi selera naciowego, pokrojonego w poprzek
1 łyżka masła
1 łyżka suszonego estragonu
200g zielonego groszku (dałam mrożony)
80ml kremówki
natka pietruszki
Parmezan
sól, pieprz
oliwa Extra Virgin
250g makaronu Spaghetti



  1. Na maśle podsmaż czosnek wyciśnięty przez praskę, dodaj seler naciowy i  boczek i smaż, aż boczek się lekko przyrumieni. Dodaj estragon, gorszek i kremówkę. Dopraw solą i pieprzem.
  2. Ugotuj makaron al dente, pozostaw trochę wody z gotującego się makaronu.
  3. W przełóż ugotowany makaron z powrotem do garnka i dodaj trochę wody po gotowaniu. W miseczce roztrzep widelcem jajka i dodaj do garnka. Dokładnie wymieszaj mase jajeczną z makaronem, w razie potrzeby postaw garnek na małym ogniu, cały czas mieszając. Ma powstać sos, nie powinno dojść do ścięcia białek. W razie potrzeby dopraw solą i pieprzem
  4. Na końcu dodaj posiekaną natkę pietruszki, zetrzyj Parmean i skrop oliwą. Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz