czwartek, 15 maja 2014

Paryż


Wspominałam, że moja ostatnia nieobecność na blogu była spowodowana wyjazdem. Otóż długi weekend majowy spędziłam w Paryżu. Była to moja druga wizyta.. Zarówno dwa lata temu, jak i teraz miasto mnie zauroczyło.Większość czasu spędziłam włócząc się małymi uliczkami, doprowadzając tym sposobem nogi do skrajnego wycieńczenia, za to stan ducha do wzlatywania ponad poziomy. 

Paryż jest stosunkowo mały, ale w całości piękny, a nie, tak jak w przypadku wielu miast - tylko z reprezentacyjnym centrum, które można zwiedzić w 3 dni.Tutaj każdy zakątek zasługuje na odkrycie. Brud, smród i hałas, którego w Paryżu nie brakuje wcale nie przeszkadzają w pozytywnym odbiorze miasta. Mało tego: to jedne z czynników, które wpływają na swoisty charakter miasta. Odkrywaniu francuskiej stolicy towarzyszyła mi świetna lektura Stephena Clarke'a Paryż na widelcu. Sekretne życie miasta, którą polecam każdemu, kto w czasie wizyty pragnie jeszcze bardziej wczuć się w tutejszy klimat.



Pierwsze, co pomyślałam po przyjeździe: Miasto jedzenia!!!. W rzeczywistości wszystko się wokół niego kręci. Paryżanie uwielbiają jeść. Rano skromnie: croissanty, dżem, sok, kawa, aby potem się rozkręcić w porze lunchu, który wspólnie jedzą w brasseriach w czasie długiej przerwy od pracy. Jest to zazwyczaj jakaś sałatka, omlet, naleśniki gryczane lub mięso, ryba czy burgery z grubymi frytkami ładnie podanymi w papierze. Do tego obowiązkowo bagietka, choć w jednym lokalu zamiast niej dostaliśmy chipsy z ziemniaczków truflowych. Jeśli nie zamówimy nic do picia, to i tak dostaniemy wodę (z kranu, jak najbardziej jest dobra do picia). Żeby dostać wodę butelkowaną, trzeba ją zamówić no i zapłacić oczywiście.Wydaje się być dziwne, że tylu paryżan stać na codzienne jedzenie na mieście. Dostają oni jednak bony z pracy, które upoważniają do zniżek w knajpkach. Tym samym: paryżanin jest syty i zadowolony, a restaurator ma mnóstwo klientów i cały biznes się kręci. Trzeba tylko wycelować w odpowiednią porę, bo wiele restauracji serwuje lunche od godziny 12 do 15, choć czasem już po 14 nie ma na co liczyć. Wieczór z kolei to czas na gustowną kolację, kiedy to restauracje otwierane są ponownie. 

Bardzo ważnym aspektem paryskiej diety jest wino. Nawet zwykłe sklepy spożywcze mają całkiem niezłą ofertę, choć jest też sporo specjalnych sklepów z winami. Ja ostatnio bardzo polubiłam wino, więc piliśmy je niemal codziennie. Wieczorem nad kanałem, czy w słoneczny dzień w parku mnóstwo ludzi piknikuje, pijąc wino lub piwo i zajadając się bagietkami, które jak dla mnie są symbolem miasta i gdyby tak dobre były w naszym kraju, pewnie znów przerzuciłabym się na jasne pieczywo.





Choć wielu Francuzów zamiast uwieńczyć posiłek czymś słodkim, preferuje kawałek dobrego sera, nie brak tu wspaniałych deserów. W pierwszej lepszej cukierni można dostać oczopląsu od kolorowych ciast z owocami, tart, tartaletek, ciasteczek, eklerków, makaroników i wielu innych. Wszystko wygląda tak pięknie, że można by najeść się samym patrzeniem. Trudno jednak się powstrzymać od kupienia choć jednego ciastka. Nawet ja, choć nie lubię jeść słodyczy zbyt często, dałam się skusić, a to oznacza, że naprawdę warto.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz