Jakiś czas temu czytałam w Kuchni ciekawy artykuł. W XVII-wiecznej Polsce, czyli za czasów wielkiego kuchmistrza Stanisława Czernieckiego (autora pierwszej polskiej książki kucharskiej), bardzo dużą wagę przykładano do postu. Poza tym 40-dniowym przed Wielkanocą i każdym piątkiem, było wiele innych świąt, w czasie których poszczono. Polska magnateria nie pozbawiała się jednak przyjemności z jedzenia. W postne dni jadano niesamowite potrawy z ryb, łącząc je z przeróżnymi przyprawami, często w zaskakujący sposób (np. z piernikiem). Nie żałowano równieź cukru, który w tamtych czasach był w Polsce nowością. Ale wracając do ryb: w czasie tygodniowych obchodów wesela Krystyny Lubomirskiej z Feliksem Potockim, wypadło kilka dni postnych. Czerniecki jednak podołał temu wyzwaniu, w czasie zaledwie jednego dnia podając przykładowo 1190 szczupaków, 1260 karpi, 2400 wielkich linów i setki innych ryb. Dodać trzeba, że następnego dnia, na stole pojawiły się kolejne ryby.
Wcześniej jadano ich tyle, dlaczego więc teraz ryby nie są w naszym kraju tak lubiane? Może zraziliśmy się do ryb z powodu popularnej nie tak dawno pangi, która jak wiadomo, jest sztucznie hodowlana. A może winne są te grube i tłuste panierki, które nagminnie podaje się dzieciom na szkolnych stołówkach? Naprawdę gorąco zachęcam Was do spożywania ryb. Wybierzcie sobie takie gatunki, które Wam smakują. Ja jadłam dziś na przykład smażony filet z okonia nilowego w sosem pomidorowo-paprykowym i ze szczerym sercem mogę polecić tę rybę.
Przepis prezentowany poniżej można wykorzystać do wielu gatunków ryb. Podejrzewam nawet, że z łososiem danie to sprawdziłoby się lepiej, bo delikatny w smaku miętus zostaje zupełnie przyćmiony pomarańczowym sosem (pysznym!!!). Polecam jednak wypróbować. Jak zrobię to danie jeszcze raz, tylko z łososiem właśnie, dam znać.
Do ryby przygotowałam pieczone słupki marchewki i ryź biały i dziki.
Przepis pochodzi ze strony www.kwestiasmaku.com
SKŁADNIKI (na 2 porcje):
2 filety po ok. 200-250g z miętusa (lub z innej ulubionej ryby) ze skórą
świeżo zmielony czarny pieprz
1 łyżeczka wędzonej papryki w proszku
1 łyżeczka ostrej papryki w proszku
1 łyżka oliwy z oliwek
2 wyciśnięte ząbki czosnku
3-4 łyżeczki świeżo startego imbiru
starta skórka (pomarańczowa część) i wyciśnięty sok z 1 dużej pomarańczy z kawałkami miąższu (bez białych blonek)
3-4 łyżki sosu sojowego
4 łyżki płatków migdałowych, zrumienionych na suchej patelni
1/2 szkl liści świeżej kolendry (ja dodałam zamiast tego listki werbeny cytrynowej)
- Opłucz i osusz filety z ryby, a następnie posyp je pieprzem i papryką w proszku. Rozgrzej dobrze patelnię z oliwą z oliwek i ułóż na niej filety skórą do dołu. Smaż ok. 2 minuty.
- Dodaj czosnek, imbir i skórkę pomarańczową, a następnie przełóż rybę na drugą stronę i smaż przez kolejne 2 minuty.
- Wlej na patelnię sok i miąższ z pomarańczy i gotuj w nim rybę, aż będzie całkowicie ścięta, a sos delikatnie się zredukuje.
- Skrop sosem sojowym i opsyp płatkami migdałów. Całość posyp świeżą kolendrą. Smacznego!
Heja, a ja pytanie mam, ale a propo jednego z Twoich wczesniejszych wpisów, a dokładniej potrzebnego do niego składnika - gdzie udało Ci się dorwać nasiona lotosu? :> Byłabym bardzo wdzięczna, strasznie chciałabym wypróbować to cudeńko i przepis :) Super blog, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNasiona lotosu kupiłam w sklepie z azjatycką żywnością. Ale śmiało wypróbowywać tamten przepis bez nich. (bo chodzi o zupę pomidorową z krewetkami, prawda?)
OdpowiedzUsuń